Najnowsze wpisy, strona 6


wrz 21 2005 KOŁA CZASU
Komentarze: 7

Nie mam ostatnio głowy do niczego… wszystko leci mi z rąk… to chyba przez ten wyjazd, który zbliża się wielkimi krokami… chciałam jeszcze ten tydzień poświęcić na pożegnanie z osobami, które coś znaczą w moim życiu, cos do niego wniosły… wrócę dopiero po miesiącu, może już wtedy będę inna osobą… ale powoli zauważam, że nie bardzo będę miała do kogo wrócić…

 

W poniedziałek spotkałam się z koleżankami ze szkoły… byłyśmy siódemką nieustraszonych – zawsze razem… uczyłyśmy się na jednym poziomie, razem chodziłyśmy na wagary… Z początku naszej pięcioletniej kariery w szkole średniej byłyśmy nazywane „Kółkiem Różańcowym”… w ostatnich dwóch latach „świętoszki” przerodziły się w „Gniazdo Szerszeni” -  każdy trochę się nas obawiał, bo wyznawałyśmy zasadę „jeden za wszystkich – wszyscy za jednego”… nie było w naszym  kręgu kłótni, wyzywania… była prawdziwa sympatia…tak myślałam do czasu naszego poniedziałkowego spotkania… kilka godzin podczas których większość czasu przemilczałyśmy… głównymi tematami była pyszna pizza [PS. Nie wiem co mogło być w niej takiego pysznego – nie jadłam jej, ale widziałam, że ociekała wodą i coś dziwnego była na spodzie] i telenowela – której ja na szczęście/nieszczęście nie oglądam… większość wieczoru przemilczałam… później rozstanie – chciałam się pożegnać, podziękować za te pięć lat wspólnej męczarni w szkole, a one rzuciły mi tylko „pa”… wracając sama do domu zaczęłam rozmyślać nad tymi pięcioma latami naszej znajomości… zaczęło mnie zastanawiać, czy czasem nie była to tylko „przyjaźń” na potrzeby szkoły, taka wynikająca z nudy, z braku kogokolwiek innego do rozmowy… a może to tylko ja się tak szybko przywiązuje do ludzi, a później zawsze odczuwam ich brak?

 

Dzisiaj był u mnie przyjaciel, partner ze 100dniówki… Dwa dni temu martwiłam się, że już więcej Go nie zobaczę. Całe wakacje był we Francji, na początku października wyjeżdża do Stanów, myślałam, że wraca do Polski w tym dniu co ja wyjeżdżam na studia, a tu dziś miło mnie zaskoczył swoim telefonem… zapytał się czy może przyjechać… przestraszona ogarnęłam wzrokiem mój „czysty” pokój  i się zgodziłam… było to takie spotkanie jak zawsze… rozmowa przy kawie… tylko ten człowiek potrafi przemierzyć 50 km żeby wypić ze mną kawę… lubię te nasze niezobowiązujące spotkania przy aromacie małej czarnej… przywiózł mi z Francji obiecaną miniaturkę Wieży Eiffla i… czym mnie naprawdę zaskoczył – perfumę… nie wiem jak to zrobił, ale trafił na ten zapach który mi się akurat podoba… zmysłowa  i kobieca mieszanka kwiatowo – owocowa…zapach podobny do mojej ukochanej B.U.free (niestety wycofanej z produkcji)…

Przyszedł czas rozstania… może to było nasze ostatnie spotkanie… a może uda się odnowić znajomość po roku… Wie to tylko jeden Bóg…

 

Jutro idę z przyjaciółką na jakąś nudną prelekcję… później może piwo (pieniążków w portfeliku wystarczy tylko na jedno) i może ostatni spacer po moim ukochanym miasteczku… Ludzie stąd uciekają, nie potrafią dostrzec tego niespotykanego uroku tej małej mieściny… te stare kamienice pięknie oświetlone w nocy, ta cisa i spokój, niekiedy zakłócane przez przejeżdżający tir… czuje się tu spokojna, bezpieczna… żal mi będzie opuszczać to miasto… przenoszę się do piękniejszego, większego miasta… nie wiem, czy będę potrafiła się przyzwyczaić do niego… czy będę potrafiła je na nowo pokochać, bo nie będąc jeszcze tam potrafiłam je znienawidzić… przestałam je kochać tylko dlatego, że wiem ile tu tracę, ile mogę stracić… wiem, że w tym nowym miejscu również będę mogła coś zyskać… ale nie lubię zmian…

czekam cierpliwie co przyniesie los…

 

Jeszcze zostałeś mi Ty Panie M. …czy przyjedziesz do mnie przed odjazdem?

Nie wiem co z Panem zrobić, czy sama przypomnieć o tym, że wyjeżdżam, a może sam stwierdzisz, że wypadałoby się zobaczyć, porozmawiać…

znów czekam…

 

 

Tam gdzie był mój rodzinny dom
W pustych ścianach wieje tylko wiatr
Dawno tam przyjaciół nie ma już
Ślepy los pogonił wszystkich w świat
Ref: Toczy koła czas
Zmienia wszystko tu
Nigdy nie wiesz czy osiągniesz cel
Jest nadzieja w nas
Jest magiczna moc
Choć ocean życia burzy się

Złudzeń most tak dawno spłonął już
Teraz nikt nie liczy cudzych strat
To co masz to suchej ziemi garść
Twój największy i jedyny skarb
Ref: Toczy koła czas...”

 

O.N.A – Koła czasu

 

 

 

kasjopeja : :
wrz 16 2005 WŁASNA LEGENDA
Komentarze: 10

Całe życie wierzyłem w głębi
Że nadejdą dni
Kiedy wszystko to, co mnie gnębi
Marnym, niczym pył
Stanie się, gdy znajdzie mnie mój los
I moim głosem on powie mi
Oto nadchodzi dzień zbudzenia
Dzień ponad wszystkie dni

Nigdy więcej z drogi nie skręcę
Bo przejąłem ster
Zaciśnięte na nim me ręce
Dokąd płynąć wiem
Choć w oczy czasem wieje wiatr
A czasem jest go brak
Dopiero teraz czuję że żyję
A zawsze chciałem żyć tak

Zabiorę cię
Ze sobą jeśli chcesz
Poczujesz, zobaczysz
Jeśli tylko potrafisz
Przebudzić się

INDIOS BRAVOS "Zabiore Cię"

 

Ta piosenka i książka Paulo Coelho "Alchemik" popychaja mnie do tego, żeby w koncu wziąć swoje życie we własne ręce... nie wiem czy potrafię, ale przynajmniej będę próbować... Mam nadzieję że i mi kiedyś uda się "Spełnić Własną Legendę".

kasjopeja : :
wrz 11 2005 DZIEŃ
Komentarze: 8

PANIE BOŻE DZIĘKUJE CI ZA TEN DZIEŃ !!!

 

Wciąż nie mogę pojąć jak można czuć się tak dobrze przy boku mężczyzny którego się kocha, a z którym może łączyć tylko przyjaźń?

Przeżyłam dziś cudowny dzień we wspaniałym miejscu, z  wyjątkowym człowiekiem… Będę teraz miała z czym pojechać na studia – ze wspomnieniami… Dziękuję Śpiący Połoninku…

 

JESTEM SZCZĘŚLIWA !!!

 

kasjopeja : :
wrz 10 2005 KILKA ŁEZ
Komentarze: 8

„JESTEŚ SOBĄ”

 

Kocham Cię nie tyko za to, kim jesteś,

Lecz i za to, kim ja jestem, kiedy jestem z Tobą.

 

Kocham Cię nie tylko za to, kim się stałeś,

Lecz i za to, kim ja stałam się dzięki Tobie.

 

Kocham Cię, bo zrobiłeś więcej,

Niż zrobiłaby jakakolwiek szkoła,

By uczynić mnie dobrym człowiekiem,

Więcej niż sprawiłaby jakakolwiek wygrana,

By mnie uszczęśliwić.

 

Zrobiłeś to bez gestu,

Bez słowa, bez znaku.

Zrobiłeś to,

Bowiem jesteś sobą.

 

Być może właśnie na tym

polega przyjaźń.

AUTOR NIEZNANY

 

 

Kilka łez upłynęło zanim nabrałam do Niego dystansu… Wczoraj gdy był u mnie, zobaczyłam jak bardzo brakowało mi tych naszych spotkań, kiedy popijając soczek gadaliśmy o wszystkim i o niczym… Kolejne niezobowiązujące spotkanie… a w głowie dalej nie poukładane do końca wszystkie myśli… ale wiem, że mam jeszcze czas na wyjaśnienie wszystkiego… poza tym jest Ktoś Kto wie co robi…

 

Teraz pojawiła się jeszcze jedna sprawa spędzająca sen z moich powiek… mianowicie mieszkanie w Krakowie. Ja już mam gdzie mieszkać, ale w tym tygodniu koleżanka ze szkoły średniej dowiedziała się, że też będzie studiować w Krakowie… Od stycznia planowałyśmy wspólne mieszkanie… niestety ona nie dostała się od razu… cieszę się bardzo, że na ten trudny początek będę miała jedną znajomą twarzyczkę… Chciałabym z Nią mieszkać, ale boję się naruszyć tą pozorną stabilizację którą mam, mam tu na myśli utratę tego mieszkanka co mam, zmianę planów, „ zdradzenia” tej dziewczyny z którą mam mieszkać… Nie wiem co zrobić, mam mętlik w głowie…

 

Dlaczego ja aż tak boję się wyzwań, zmian?  

 

kasjopeja : :
wrz 06 2005 KATHARSIS
Komentarze: 5

Obudziłam się dzisiaj ze śpiewem na ustach…

Niestety zwykle po radosnych chwilach przychodzą złe… znowu akurat w tym momencie odezwał się Pan M. no i chciałam się Jemu wypłakać… dał mi trochę do myślenia, później porozmawiałam z mama o problemie i poszłam w moje tajemnicze miejsce…

Miejsce to znajduje się niedaleko mnie… Są to najzwyczajniejsze pola uprawne i drożyny pomiędzy nimi… Wyjątkowość tego miejsca polega na tym, że tam wyraźnie widać granice pomiędzy dwoma środowiskami które jakby nie wiedziały o swoim istnieniu…

Jest to miasto żyjące własnym życiem... kurz unoszący się nad nim, hałas samochodów, dzwonek pociągu, sygnał karetki… Ludzie z miasta nie dostrzegają tego wzgórza za miastem, gdzie jest spokój, cisza… nad głowami latają motyle, śpiewają skowronki, gdzieś w oddali słychać traktor… Drogi którymi szłam w większości były zarośnięte… na kurzu nie było śladów stóp… Miejsce to kocham od dzieciństwa, to właśnie tam najbardziej lubiłam spędach czas… tam łapałam motyle, wyplatałam wianki z polnych kwiatów… Wciąż lubię tam wracać, ale mimo iż jest to zaledwie 20 minut drogi od mojego domu, to coraz rzadziej tam zaglądam…

Dzisiaj usiadłam sobie na jednej drodze i patrząc na te wzgórza po prostu zapłakałam jak dziecko… nie wiem dlaczego płakałam… może dlatego, że nie zawsze potrafię dostrzec tego piękna któro mnie otacza … może poczułam bliskość Boga mając przed sobą cudny fragment świata… a może po prostu w ten sposób pozbyłam się problemów… spojrzałam inaczej na pewne sprawy…

Teraz znowu śpiewam… co prawda mniej optymistyczną piosenkę… o samotności… ale już się z nią pogodziłam…dalej się uśmiecham…

 

kasjopeja : :