KILKA ŁEZ
Komentarze: 8
„JESTEŚ SOBĄ”
Kocham Cię nie tyko za to, kim jesteś,
Lecz i za to, kim ja jestem, kiedy jestem z Tobą.
Kocham Cię nie tylko za to, kim się stałeś,
Lecz i za to, kim ja stałam się dzięki Tobie.
Kocham Cię, bo zrobiłeś więcej,
Niż zrobiłaby jakakolwiek szkoła,
By uczynić mnie dobrym człowiekiem,
Więcej niż sprawiłaby jakakolwiek wygrana,
By mnie uszczęśliwić.
Zrobiłeś to bez gestu,
Bez słowa, bez znaku.
Zrobiłeś to,
Bowiem jesteś sobą.
Być może właśnie na tym
polega przyjaźń.
AUTOR NIEZNANY
Kilka łez upłynęło zanim nabrałam do Niego dystansu… Wczoraj gdy był u mnie, zobaczyłam jak bardzo brakowało mi tych naszych spotkań, kiedy popijając soczek gadaliśmy o wszystkim i o niczym… Kolejne niezobowiązujące spotkanie… a w głowie dalej nie poukładane do końca wszystkie myśli… ale wiem, że mam jeszcze czas na wyjaśnienie wszystkiego… poza tym jest Ktoś Kto wie co robi…
Teraz pojawiła się jeszcze jedna sprawa spędzająca sen z moich powiek… mianowicie mieszkanie w Krakowie. Ja już mam gdzie mieszkać, ale w tym tygodniu koleżanka ze szkoły średniej dowiedziała się, że też będzie studiować w Krakowie… Od stycznia planowałyśmy wspólne mieszkanie… niestety ona nie dostała się od razu… cieszę się bardzo, że na ten trudny początek będę miała jedną znajomą twarzyczkę… Chciałabym z Nią mieszkać, ale boję się naruszyć tą pozorną stabilizację którą mam, mam tu na myśli utratę tego mieszkanka co mam, zmianę planów, „ zdradzenia” tej dziewczyny z którą mam mieszkać… Nie wiem co zrobić, mam mętlik w głowie…
Dlaczego ja aż tak boję się wyzwań, zmian?
a jak bedziesz czula sie samotna w tym wielkim miescie, to mozemy kiedys na pifko wyskoczyc:D
Zastanów się dobrze, bo od tego zależy kilka Twoich najbliższych lat!:)
Ps. To sie rozpisałam ;) [to przez to, że aż poczułam w jakiej jestes sytuacji i chciałam jakoś pomóc ;)]
Cięzko jest, kiedy się traci coś niezwykłego...
Trudna sytuacja. Byłam w podobnej. Poznałam Monikę [świetna dziewczyna!], pół roku codziennie razem jeździłyśmy do szkoły [autobusem - razem siedziałyśmy]. Ja wsiadałam pierwsza (drugi przystanek, jeszcze nie było takiego ścisku), zajmowałam jej miejsce, na następnym postoju się dosiadała i już od pierwszego dnia tak się polubiłyśmy, że szok! Całe 45 minut jazdy pękałyśmy ze śmiechu! :D Miało tak być aż do końca LO, aż tu nagle Kryśka wyszła z propzycją wspólnego zamieszkania w internacie. Nie miałam pojęcia co robić! Nie chciałam odmawiać Kryśce, a z drugiej strony nie chciałam zostawiać Moniki! Ostatecznie zamieszkałam z Kryśką. Co do Moniki... pokutuję do dzisiaj ;) Teraz na szczęście jeździ z jej nieziemską kuzynką:D Ale jak była sama... tak strasznie mi jej było szkoda! I miałam taaaakie OGROMNE wyżuty sumienia!
Dodaj komentarz