Komentarze: 0
Zaufałam... przyjechał... nie był u mnie nawet 14 godziny... powiedział, że za szybko wszystko się toczy, a On tak nie potrafi... zostawił mnie znów... a wcześniej obiecał, że będzie... w nocy po raz pierwszy pozwoliłam się pocałować mężczyźnie, przezwyciężyłam swój lęk, wiedział ile to dla mnie znaczy a mimo wszystko rano odjechał. Powiedział, że nie odchodzi na zawsze, że po prostu musi się ze wszystkim oswoić, ale ja nie wiem, czy mam jeszcze siły na to żeby dać mu jeszcze jedną szansę... nie myślałam, że znów będę cierpieć, że to znów będzie tak bolało, myslałam, że się już uodporniłam, że mam twardą d**ę... jednak nie... boli, nawet bardzo, znów ten ból w środku, zniechęcenie... za pół godziny będzie nowy rok... przywitam go sama... jaki Nowy Rok taki cały rok - zobaczę jaki będzie ten jutrzejszy dzień (w naszych wspólnych planach miał byc piekny)... mam tylko nadzieję, że ten zawód nie spowoduje, że będę znów chciała zrobić coś głupiego - niedawno byłam bliska złamania jednej z moich zasad (mogłam stracić dziewictwo z człowiekiem, kóremu chodzi tylko o przyjemność - stwierdziłam, że to tylko ciało, a moje zasady nie są odpowiednie do współczesnych czasów, jednak potrafił uszanować moją decyzję)... na błędach się uczymy...