gru 03 2005

PODSUMOWANIE


Komentarze: 12

Właśnie przegladnęłam wszystkie notatki, przeczytałam tez komantarze... wnioski:

zapierałam się, że istnieje przyjaźń pomiędzy kobietą i mężczyzną - dzis wiem, że to raczej jest niemożliwe, ze zawsze musi coś pęknąć przynajmniej u jednej ze stron... z notatek wynika, ze Pan M. wywoływał tylko łzy... były też szczęśliwe chwile - jedna jedyna notatka o Bieszkadach... wtedy naprawdę czułam się cudownie... przed wyjazdem na studia obawiałam, się samotności, że nikogo nie będę miała... i rzeczywiście zostałam sama... nie mam z kim porozmawiać, komu się wypłakać, kto by przytulił gdy jest mi źle, nie mam nawet z kim wyjść na piwo... nie mam nikogo ani tam w Krakowie ani tu w rodzinnym domu... zostałam sama... samotna w tłumie.. coraz częściej marzę o domku w Bieszczadach - takim na odludziu... tam byłabym samotna, bo nie byłoby w pobliżu żadnej żywej duszy... a tu jestem sama gdy wokół mnie jest tylu żywych... dziś już nie ma człowieka który miał być for ever i nawet nie wiem czy chce aby on wócił...

Czyżby mój obecny stan był karą za to, że nie doceniam tego co mam... to nie jest tak, ja wiem, że mam naprawdę dużo szczęścia... mam wspaniałych rodziców, brata, babcię, studiuje na takiej uczelni, mam naprawde świetną współlokatorkę, mieszkam w spokojnej dzielnicy w ładnej kawalerce, pieniędzy rodzice mi nie oszczędzają mimo iż nie przelewa się w domku... ale nie mam nikogo... jestem sama... sama w tłumie ludzi... to mnie przytłacza, sprawia, że nie chce sie rano wstać, że na siłę trzeba sie uśmiechać...

byłam dzisiaj na spacerku...widziałam lejonki (dla niewtajemniczonych to bły jelonki)... spotkałam to małe stadko w moim ukochanym miejscu, tam gdzie doskonale potrafię sie wyciszyć, gdzie jest mi dobrze z dala od zgiełku miasta, z dala od ludzi... szukam takiego miejsca w Krakowie... zauważyłam że o tej porze na dziedzińcu Wawelu o zmroku nikogo nie ma... ostatnio spędziłam tam około godziny - bylam ja, pan ochroniarz tupiący po drugiej stronie dziedzińca i kilka osób z Włoch... jednak to wciąż nie to, ale przynajmniej mogłam na chwilkę uciec od tej masy ktora biega po uliczkach...

kasjopeja : :
Anetka
19 kwietnia 2006, 12:42
Wiesz...każdy tak ma...pomyśl sobie że jest człowiek cierpiący bardziej od Ciebie...zauważ że są potrzebne te smutne dni abyś później znowu mogła sie cieszyć uśmiechać...tak jak jest noc po to aby znów mógł nastać piękny kolejny dzień...mówie Ci to bo te słowa do mnie trafiły...tesh miałam tak jak Ty cierpiałam przez całe swoje życie a ile mi go jeszcze zostało ?? nie wiadomo...więc po co mam płakać męczyć sie i siedziec bezczynnie jeśli moge zacząć działać powoli małymi krokami zdobywać przyjaciół...poprostu daj sie poznać innym...wyjdź z domu...np:na spacer...Musimy zmienić te życie i zacząć być happy...
Anetka
19 kwietnia 2006, 12:34
Wiesz...każdy tak ma...pomyśl sobie że jest człowiek cierpiący bardziej od Ciebie...zauważ że są potrzebne te smutne dni abyś później znowu mogła sie cieszyć uśmiechać...tak jak jest noc po to aby znów mógł nastać piękny kolejny dzień...mówie Ci to bo te słowa do mnie trafiły...tesh miałam tak jak Ty cierpiałam przez całe swoje życie a ile mi go jeszcze zostało ?? nie wiadomo...więc po co mam płakać męczyć sie i siedziec bezczynnie jeśli moge zacząć działać powoli małymi krokami zdobywać przyjaciół...poprostu daj sie poznać innym...wyjdź z domu...np:na spacer...Musimy zmienić te życie i zacząć być happy...
kilka_chwil
05 grudnia 2005, 15:42
Wiesz, ja mam tak samo... Jest rodzina, dach nad głową, ludzie, którzy chcą być blisko, ale jednak czegoś w tym szczęściu brakuje...
04 grudnia 2005, 19:05
To zadna kara, ale zwyczajne zycie a jelonki juz pokazaly ,ze nie zawsze jest zle. Nie jestes sama i zebys tylko wiedziala jak podobnie mam czasami(a nawet czesto)....
ktoś
04 grudnia 2005, 13:25
... takowa przyjaźń istnieje... !!! bez egoizmu i chęci posiadania...
04 grudnia 2005, 10:03
A ja Ci radzę; otwórz się jak najszybciej... Ci obok, są często tak samo zagubieni...
03 grudnia 2005, 22:58
/człowiek może byś samotny, ale nie moze być sam/

A przyjażń takowa nie istnieje... Też myślałam, że może, ale przebudzenie było bolesne :/
03 grudnia 2005, 21:57
nie wiem czy przyjazn damsko- meska jest mozliwa czy nie... mam przyjaciela ktory jest tylko (i az) przyjacielem i nic poza tym i w najblizszym czasie to sie nie zmieni
Nie jestes sama, jedynie brakuje ci teraz bliskiej osoby... ale na szczescie wszystko sie jeszcze zmieni, wiec cierpliwosci!
03 grudnia 2005, 21:52
A może z teraźniejszą wiedzą pójdzie Ci lepiej. Masz rodzinę. To skarb bardzo ważny. Zdobędziesz edukację na taakiej uczelni. A mając wciąż te same walory duszy napewno nie na długo zostaniesz jeszcze przez przyjecielona.
03 grudnia 2005, 21:24
skąd ja to znam... powoli tez tracę kontakt z najbliższymi... nie wiem co będzie, kiedy skonczę LO i tez gdzies mnie poniesie
do tego ta samotnosc w sensie damsko-męskim [właśnie mam moment podłamania]
ściskam i tulę :*
03 grudnia 2005, 20:56
Każdy ma takie swoje miejsca... Kiedyś odnajdziesz to czego chcesz... Tak mi się wydaje. Bo sadze ze dostajemy od zycia ani wiecej ani mniej niz potrzebujemy.
cici
03 grudnia 2005, 20:24
eh, czlowiek ma juz zawsze tak, ze docenia cos dopiero po fakcie...
w Krakowie ja lubie pojechac na kopiec Pilsudskiego...tam jest z reguly mniej ludzi, widoki rownie ladne i nie zbieraja kasy za wstep :)
a skoro masz wspaniala wspollokatorke, to znaczy, ze trafilas na dobrych ludzi:) wiec moze docen i ja... nawet nie masz pojecia jak wiele znaczy to z kim sie mieszka (wiem, bo mieszkam w akademiku i przez rozne wspollokatorki juz \"przechodzilam\") :)

Dodaj komentarz