Komentarze: 3
Zawieszona w próżni... przestałam sie identyfikować z domem... nie czuję sie krakowianką... nie należę do żadnego miejsca... nie mam nikogo przy boku... okropne uczucie, mam nadzieję,że wkrótce to minie, że znajdę swoje miejsce...
nienawidzę tłumu, tych ludzi pędzących na ulicym spieszących się niewiadomo dokąd... na ulicy czuję się jakbym krzyczała, a nikt niesłyszał mojego krzyku... może za cicho krzyczę... tłum mnie dusi... dusi od zewnątrz, a jakaś inna siładusi od środka... ta druga siła wywołuje torsje, spawia, że nie mogę spać...
może kiedyś to wszystko przejdzie... mam dwie drogi - albo całkowicie nabrac do wszystkiego dystansu, zobojętnieć na sytuację, drugiego człowieka (czego nie chcę), albo znajdzie sie osoba, która będzie dla mniepunktem zaczepienia - haczykiem który zatrzyma mnie w jednym miejscu...