DOM
Komentarze: 6
Dwa dni temu wróciłam do domku po trzytygodniowej nieobecności… wiele przez ten czas się wydarzyło w moim życiu… poznałam nowych ludzi, nowe miejsca… nie chciałam wracać… bałam się powrotu, nie wiedziałam czy ktoś tu będzie na mnie czekał, bałam się reakcji ludzi na moja obecność… tydzień temu w niedziele biłam się z myślami: wrócić/nie wrócić… zadzwonił przyjaciel i dobrze wytłumaczył potrzebę powrotu, dodatkowo wydarzenia kolejnych dni spowodowały, że musiałam wrócić…
Nie myślałam, że powrót do korzeni zaledwie po trzech tygodniach nieobecności będzie taki przyjemny… radość w oczach rodziców, łzy babci, zdziwiona mina przyjaciółki, gdy mnie zobaczyła, radosny pisk koleżanek ze średniej, no i te niebieskie oczy …
zakręcone były te dwa ostatnie dni…ale byłam mile zaskoczona każdym spotkaniem…
Nie będę ukrywać powodu mojego przyjazdu… a wiec ten powód – Pan M. hmmm… ale On nie chce żebym tak Go nazywała, to w takim razie jak… Marcinek ;-)
Szczera rozmowa, podczas której wyjaśniliśmy sobie chyba wszystko… no, coś na pewno zostało tylko dla nas samych, gdzieś głęboko w sercu… tak chyba musi być… wiem, że mi na Nim zależy, no i chyba vice versa…
Cieszę się bardzo, że wróciłam, że przezwyciężyłam w sobie lęk… wiem dziś, że mam do kogo wracać, że istnieje kilka osób które będą na mnie czekać… nawet gdyby to miała być jedna osoba – to będę wracać… tu jest mój dom…
Dodaj komentarz