lis 18 2005

JA - NIE JA


Komentarze: 4

Zagubiona coraz bardziej - nie wiem co sie ze mną dzieje... nie mogę znaleźć własnego miejsca na tym podłym świecie...

wczoraj byłam na imprezie grupowej - było dość ciekawie do czasu aż nie znalazłam sie na parkiecie - cały swiat wirował mi przed oczami, słyszałam tylko coraz szybsze bicie mojego serca - to była jedyna muzyka... musiałam stamtąd uciekać. chciałam uciec - koleżanka zapytała się co się dzieje, to jej radosnie odpowiedziałam "UCIEC!"... później powrót do domku, chciałam spać, ale w mieszkaniu impreza. Zajęcia zaczynają się rano - na zeragku godzina 2 a towarzystwo nie ma najmniejszego zamiaru opuszczać mojej cieplutkiej kawalerki... w końcu uciekli jak się wpakowałam do łóżka... na poranny wykład niestety nie poszłam - wstałam, ale ból żołądka był zbyt silny... poszłam na kolejny wykład... w głowie mi sie wszystko poprzestawiałam: chciałam przechodzic na przejściu na czerwonym, a twardo stałam na zielonym... na jednej zeberce złapał mnie za rękaw jakiś człowiek... zaszczyciłam go najbardziej "uroczym" spojrzeniem jakie mam i warknęłam " czego chce pan odemnie?" - dusza odpowiedziała:"chcę żeby pani żyła"... żyję... ale nie wiem kim jestem, gdzie jestem, co tutaj robię... dobrze przynajmniej, że jeszcze nie straciłam swojej osobowości, że jeszcze potrafię bronic własnych prawd, przekonań... bronię ich jak lwica - byćmoże tylko dlatego, że to jest moja jedyna rozrywka, tylko na to mam jeszcze siły...

jem, a wciąż jestem głodna, ale chudnę (na szczęście), jednak wciąż sądzę, że za dużo schudłam... nabawiłam się nerwicy żołądka - chyba już się odwodniłam...

cały czas się trzęsę z nerwów, płaczę z byle powodu - boje się... to trwa za długo... do tego nie mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać, kto chciałby wysłuchać... no może to jest moja wina, bo nie chcę nikogo martwić, nie chcę żeby ktokolwiek wiedział co się u mnie w środku dzieje...

czuję jakby coś zjadało mi wnętrznności - okropny ból, takie jakby podduszanie...powolna smierć... czuje jakbym się sama niszczyła... włączyła mi się funkcja AUTODESTRUKCJA... niszczy mnie nadmierne myślenie, rozwazanie, wspominanie, gdybanie... po co mi to... wiem, że czasem trzeba... ale to przecież do niczego nie prowadzi... musze stanąć na nogach i iść do przodu... nie cofać się, nie wybiegac w przyszłość... jestem sama i widocznie ma tak być! Bóg wie co jest dla mnie najlepsze... On wie po co stawia mi tych ludzi na drodze, wie po co mnie ranią, czy wywołują uśmiech na mojej twarzy...

kim jestem? co ja tu robię? dokąd zmierzam?

Wiesz tylko Ty BOŻE! prowadź mnie!

kasjopeja : :
18 listopada 2005, 15:54
Nie bądź smutna... Otwórz serduszko a świat Cię przygarnie...
18 listopada 2005, 15:50
...czas wziąć się za siebie...wypełznąć na ląd...uzdrowić duszę...uzdrowić ciało...
padaPada
18 listopada 2005, 15:02
Idz ty moze do lekaza
cici
18 listopada 2005, 15:01
skads znam opis imprez tych klubach i tych w Twoim przypadku na mieszkaniu (w moim - w akademiku)... coz takie jest juz zycie studenckie

Dodaj komentarz