Archiwum grudzień 2005


gru 31 2005 SYLWESTER
Komentarze: 0

Zaufałam... przyjechał... nie był u mnie nawet 14 godziny... powiedział, że  za szybko wszystko się toczy, a On tak nie potrafi... zostawił mnie znów... a wcześniej obiecał, że będzie... w nocy po raz pierwszy pozwoliłam się pocałować mężczyźnie, przezwyciężyłam swój lęk, wiedział ile to dla mnie znaczy a mimo wszystko rano odjechał. Powiedział, że nie odchodzi na zawsze, że po prostu musi się ze wszystkim oswoić, ale ja nie wiem, czy mam jeszcze siły na to żeby dać mu jeszcze jedną szansę... nie myślałam, że znów będę cierpieć, że to znów będzie tak bolało, myslałam, że się już uodporniłam, że mam twardą d**ę... jednak nie... boli, nawet bardzo, znów ten ból w środku, zniechęcenie... za pół godziny będzie nowy rok... przywitam go sama... jaki Nowy Rok taki cały rok - zobaczę jaki będzie ten jutrzejszy dzień (w naszych wspólnych planach miał byc piekny)... mam tylko nadzieję, że ten zawód nie spowoduje, że będę znów chciała zrobić coś głupiego - niedawno byłam bliska złamania jednej z moich zasad (mogłam stracić dziewictwo z człowiekiem, kóremu chodzi tylko o przyjemność - stwierdziłam, że to tylko ciało, a moje zasady nie są odpowiednie do współczesnych czasów, jednak potrafił uszanować moją decyzję)... na błędach się uczymy...

kasjopeja : :
gru 28 2005 180 stopni
Komentarze: 10

Nagły zwrot akcji w moim życiu, odwrócenie wszystkiego o 180 stopni…

…walczyłam o Niego przez ok. dwa miesiące, gdy już zrezygnowałam role się odwróciły… teraz On walczy… ile czasu wytrzyma… mówi, że ma dużo cierpliwości – no w końcu to pedagog …

…inny zwrot… Ktoś – przyjaciel, spalił ostatnio most łączący nas… to już nawet nie był most, tylko cienka linka, pozostałość po moście… ja chciałam żeby ona była, ale niestety została podpalona z drugiej strony… przepadło… trzeba żyć dalej, bez Niego…to co nas łączyło było piękne… no właśnie BYŁO… a ja się wciąż łudziłam, że jeszcze będzie tak jak dawniej, że będziemy razem potrafili siedzieć godzinami i rozmawiać o wszystkim i o niczym…

muszę cieszyć się z tego co mam… a co mam… człowieka, który chce być ze mną, przed którym stoi ciężkie zadanie – musi odbudować moje zaufanie… zadanie ciężkie, ale nie niemożliwe! A on podobno ma anielską cierpliwość i dużo czasu…

 

kasjopeja : :
gru 22 2005 WYZNANIE
Komentarze: 5

Ech życie! Nigdy człowiekowi nie dogodzi… płakałam, że mnie nikt nie kocha… chwilkę temu zadzwonił znajomy i wyznał mi miłość, jest w stanie w każdej chwili przyjechać do mnie, wystarczy jedno moje słowo, chce spędzić ze mną sylwestra… powinnam się cieszyć, a ja nie wiem co zrobić… chyba muszę się z tym przespać, ale jak tu zasnąć… ksiądz dzisiaj podczas spowiedzi poradził mi abym szła na żywioł, nie przejmowała się niepotrzebnie tyloma sprawami, nie denerwowała się… trzeba się zastosować!

kasjopeja : :
gru 03 2005 PODSUMOWANIE
Komentarze: 12

Właśnie przegladnęłam wszystkie notatki, przeczytałam tez komantarze... wnioski:

zapierałam się, że istnieje przyjaźń pomiędzy kobietą i mężczyzną - dzis wiem, że to raczej jest niemożliwe, ze zawsze musi coś pęknąć przynajmniej u jednej ze stron... z notatek wynika, ze Pan M. wywoływał tylko łzy... były też szczęśliwe chwile - jedna jedyna notatka o Bieszkadach... wtedy naprawdę czułam się cudownie... przed wyjazdem na studia obawiałam, się samotności, że nikogo nie będę miała... i rzeczywiście zostałam sama... nie mam z kim porozmawiać, komu się wypłakać, kto by przytulił gdy jest mi źle, nie mam nawet z kim wyjść na piwo... nie mam nikogo ani tam w Krakowie ani tu w rodzinnym domu... zostałam sama... samotna w tłumie.. coraz częściej marzę o domku w Bieszczadach - takim na odludziu... tam byłabym samotna, bo nie byłoby w pobliżu żadnej żywej duszy... a tu jestem sama gdy wokół mnie jest tylu żywych... dziś już nie ma człowieka który miał być for ever i nawet nie wiem czy chce aby on wócił...

Czyżby mój obecny stan był karą za to, że nie doceniam tego co mam... to nie jest tak, ja wiem, że mam naprawdę dużo szczęścia... mam wspaniałych rodziców, brata, babcię, studiuje na takiej uczelni, mam naprawde świetną współlokatorkę, mieszkam w spokojnej dzielnicy w ładnej kawalerce, pieniędzy rodzice mi nie oszczędzają mimo iż nie przelewa się w domku... ale nie mam nikogo... jestem sama... sama w tłumie ludzi... to mnie przytłacza, sprawia, że nie chce sie rano wstać, że na siłę trzeba sie uśmiechać...

byłam dzisiaj na spacerku...widziałam lejonki (dla niewtajemniczonych to bły jelonki)... spotkałam to małe stadko w moim ukochanym miejscu, tam gdzie doskonale potrafię sie wyciszyć, gdzie jest mi dobrze z dala od zgiełku miasta, z dala od ludzi... szukam takiego miejsca w Krakowie... zauważyłam że o tej porze na dziedzińcu Wawelu o zmroku nikogo nie ma... ostatnio spędziłam tam około godziny - bylam ja, pan ochroniarz tupiący po drugiej stronie dziedzińca i kilka osób z Włoch... jednak to wciąż nie to, ale przynajmniej mogłam na chwilkę uciec od tej masy ktora biega po uliczkach...

kasjopeja : :
gru 03 2005 ZAPOMNIEĆ!!!
Komentarze: 5

Sama siebie oszukuję, udaję przed samą sobą, że jest dobrze... nie chcę okłamywać samej siebie, chcę żeby było dobrze...chcę zapomnieć, ale jak to zrobić, gdy tyle rzeczy mi Ciebie przypomina - komputer, piosenki które lubię słuchać, soczki, pewien model samochodzika (po co ich tyle jeździ po drogach?), nawet sam śnieg i chęć pojeżdżenia na sankach... jak tu zapomnieć...

z dnia na dzień uczę się czegoś innego, zaczynam rozumieć zupełnie inne sprawy, widzę to gdzie popełniam błędy w kontaktach z drugimi osobami... Przy drugiej osobie, która coś dla mnie znaczy zapominam często o sobie, swoich potrzebach, dostosowuję się do niej, akceptuję ja taka jaka jest, a sama staram się zmienić dostosować, chcę się jej bardziej podobać, byc taką jaką sobie wymarzył... to mnie gubi - bo jest męczące...podobno zapomnę, nie jest to pierwszy taki przypadek... ale kiedy to bedzie, ile jeszcze połknę tabletek uspokajających?

chciałabym się uśmiechać tak często jak wcześniej, chciałabym znów widzieć słońce wtedy gdy go nie było... ciągle sobie powtarzam, że muszę być silna, że zniosę wszystko... jestem sama, nie mam z kim porozmawiać... albo rozmowa mi nie pomaga - po prostu nieodpowiedni ludzie...

jest mi ciężko bez Ciebie i ciężko razem z Tobą - nie wiem co lepsze... niech GÓRA mnie prowadzi, ale czy to mnie nie zabije? czy znów będę wstawać z wielkim wysiłkiem, czy usmiech jeszcze długo będzie sprawiał tak wielki ból? co ja piszę... egoizm przezemnie przemawia... Ty jesteś szczęśliwy i to chyba jest najważniejsze... obyś był zawsze szczęśliwy! może kiedyś dorosnę do tego czego Ty chcesz odemnie...

kasjopeja : :