Archiwum sierpień 2005


sie 31 2005 ZŁE WSPOMNIENIA
Komentarze: 4

Było to kilka tygodni temu…Poznałam dalekiego kuzyna, wydawał się wspaniałym człowiekiem… Dlaczego mnie upił i chciał wykorzystać? Nie znam odpowiedzi na to pytanie i chyba nie poznam…

Dlaczego ja czuje się winna, brudna, nic nie warta…? Dlaczego to tak boli, przecież ja nic nie zrobiłam, do niczego nie doprowadziłam, na nic nie pozwoliłam…

Wczoraj rozmawiałam o tym z przyjacielem, powiedziałam Mu wszystko co się wydarzyło tamtego wieczoru… Jemu pierwszemu wszystko powiedziałam… Poczułam się lepiej… On zrozumiał mnie, powiedział, że to nie moja wina, tylko mój kuzyn wykorzystał moją naiwność i niewinność… Wczoraj po raz pierwszy od dwóch tygodni spałam spokojnie… Było dobrze…

Oglądałam dzisiaj pewien film… tamto wróciło gdy zobaczyłam jak główny bohater delikatnie muskał po policzku aktorkę… On mnie tak samo dotykał…

Dlaczego to wszystko zaczęło mnie tak boleć? Przecież po tym zdarzeniu nie czułam się tak… Dzisiaj nie mogę znieść myśli, że ktoś mógłby mnie dotknąć…

Czy to mi kiedyś przejdzie? Czy znowu będę mogła spokojnie spać, czy nie będę płakać na myśl o tym? Czy nie będę drżeć ze strachu jak mnie ktoś będzie chciał przytulić? Dużo pytań… dzisiaj nie znam na nie odpowiedzi… Wiem kto je zna…

 

kasjopeja : :
sie 30 2005 ZMIANY
Komentarze: 6

Spałam dziś w nocy tylko 3 godziny… czasem wydaje mi się, że za dużo myślę o tym co było, czy co będzie… po co mi to? Hmmm… chyba tylko po to żeby nie móc spokojnie zasnąć... wczoraj znowu w nocy myślałam o kuzynie… w kółko tez chodziło mi pewno zdanie: „Decyzja oswojenia niesie z sobą ryzyko łez…”

Wczoraj przyjaciel mi powiedział, że może mi dać tylko przyjaźń, nic więcej… A ja wciąż się łudziłam, że może jednak… hmmm jednak nie… To właśnie On wskazał mi rozdział „Małego Księcia” o oswajaniu… On mnie oswoił… stworzył więzy… a co będzie teraz? Wie to tylko Bóg…

 

Internet – co on mi dał? Na myśl przychodzi mi tylko rozczarowanie… poznałam wielu interesujących ludzi przez Internet, niektóre znajomości przeniosłam do rzeczywistości… ale przez wszystkie te osoby w jakiś sposób cierpiałam…

Rafał – tzw. „pokrewna dusza” mężczyzna starszy ode mnie o 16 lat, ale potrafiłam tylko z Nim siedzieć całą noc i rozmawiać… znajomość trwała dość krótko, On zniknął z dnia na dzień bez słowa… ale wciąż Go pamiętam..

Andrzej – byłam z Nim na 100dnówce… wyjeżdża do Stanów w  październiku… mieliśmy się spotkać pod koniec września kiedy wróci z Francji… ale mnie już nie będzie…

Grzesiek – kuzyn – to przez Niego nie mogę spać…

Przyjaciel – nauczył mnie jak patrzeć na świat, na siebie, pokazał mi jak cieszyć się z każdej chwili, jak dziękować Panu… Czy go teraz stracę? Wielka niewiadoma…

 

Wielkimi krokami zbliża się mój wyjazd na studia… Przeraża mnie myśl, że będę wracać do domu raz w miesiącu, a może i rzadziej… Zupełne sama w obcym mieście… ale kto sobie poradzi jak nie ja? Jakoś będę musiała żyć…

 

Wkraczam w nowe życie… Nie chce już więcej mieć takich chwil załamania jak ostatnio… Chce być silniejsza, potrafić zawsze iść z podniesionym czołem… Symbolem tych zmian u mnie jest zmiana koloru włosów (oczywiście tylko chwilowa)… wiem, że to głupie, dziecinne, ale może właśnie tego mi było trzeba… dokonać jakiejś zmiany…

kasjopeja : :
sie 27 2005 POZNAĆ SIEBIE
Komentarze: 6

„Każdy nowy dzień jest szansą by odnaleźć się…”

Codziennie dowiaduje się o sobie czegoś nowego… znajduje w sobie cechy o istnieniu których  dotychczas nie wiedziałam… zaskakuje sama siebie każdego dnia…

Wczoraj pokłóciłam się z przyjacielem… wyglądało to dość poważnie… na szczęście tylko wyglądało… płakałam… przez chwilę nawet płakałam tym okropnym krzykiem rozpaczy – bez łez, kiedy coś w środku boli… po pewnym czasie uspokoiłam się…pomyślałam, że jak Mu zależy na mnie, to się odezwie -  w tym właśnie momencie sama się zaskoczyłam, zdziwiłam się, że potrafię w ten sposób myśleć… bo jak inaczej myśleć w takiej sytuacji? Bo przecież co mi z takiego przyjaciela któremu na mnie nie zależy?... hmmm…odezwał się… znowu płacz, ale  z radości…

Całe życie się uczymy.. uczymy się siebie, innych… piękne jest takie poznawanie siebie, stopniowe poznawanie innych osób…

Lubię siebie zaskakiwać… heh nawet wtedy gdy z podniesioną głowa przechodzę przez mostek na rzece, co prawda z trzęsącymi się nogami, z łomoczącym sercem, ale jednak idę przed siebie, a nie czekam na to aż zniknie ta rzeka…

 

kasjopeja : :
sie 26 2005 SŁONECZKO
Komentarze: 4

Ech życie…dlaczego w naszym życiu zdarzają się takie dni, że mamy wszystkiego dość, nic nas nie cieszy, wszystko męczy…?

Wczoraj miałam taki dzień… czego bym się nie ruszyła to wywoływało łzy na moich oczach…

Finał nastąpił wieczorem… W mieście był koncert na który bardzo chciałam być (Rumuński chorał bizantyjski). Rok temu byłam na takim koncercie… w   tym roku postawiłam kilka osób na nogi żeby dostać karnet na ten koncert. Miałam iść z przyjacielem… Ale On zapomniał mi powiedzieć, że się źle czuje i nie pójdzie ze mną… a ja siedziałam i czekałam… Mogłam iść sama, ale ciągle myślałam że On sobie przypomni… mi zależało na tym żeby On to usłyszał… Wspaniała muzyka, cudowna atmosfera w miejskiej farze… Niestety gdy Mu przypomniałam było już za późno…

Nie mam do Niego pretensji… mogłam sama iść… to dlaczego nie poszłam? Bo łatwiej mi było ocierać łzy z policzków niż założyć buty?

Ostatnio tyle się dzieje w moim życiu… czasem mam wrażenie że jestem za słaba na to wszystko… że nie podołam… Kiedy indziej są dni że wielkie szczęście wypełnia moje serce… szczęście takie jest opisane na końcu filmu „American Beauty”:

„Sadzę że mógłbym być mocno wkurzony na to co mi się przytrafił. Ale trudno pozostać wściekłym, gdy jest tyle piękna na świecie. Czasem czuję się jakbym to wszystko widział na raz  A to jest za dużo Moje serce wznosi się do góry niczym balon a później przypominam sobie żeby się odprężyć i przestać próbować temu dorównać a to przebiega przeze mnie jak deszcz i nie jestem w stanie czuć nic innego niż wdzięczność za każdą minutę mojego małego głupiego życia. Nie masz pojęcia o czym ja mówię, jestem tego pewien, ale nie martw się... Kiedyś zrozumiesz.”

Wiem, że nie mam prawa narzekać na życie  i mam znacznie więcej niż niejeden człowiek… tylko dlaczego czasem tak trudno jest to dojrzeć??? Hmmm… bo jestem zbyt leniwa i nie chce mi się spojrzeć w górę i zobaczyć słoneczko…

 

kasjopeja : :
sie 20 2005 PEŁNIA
Komentarze: 4

Od ponad tygodnia nie ma mojego przyjaciela, a po mojej głowie zaczął się plątać wiersz „Niepewność” Adama Mickiewicza…

 

„Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,

Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;

Jednakże gdy cię długo nie oglądam,

Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam;

I tęskniąc sobie zadaję pytanie:

Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?

 

Gdy z oczu znikniesz, nie mogę ni razu

W myśli twojego odnowić obrazu?

Jednakże nieraz czuję mimo chęci,

Że on jest zawsze blisko mej pamięci.

I znowu sobie powtarzam pytanie:

Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?

 

Cierpiałem nieraz, nie myślałem wcale,

Abym przed tobą szedł wylewać żale;

Idąc bez celu, nie pilnując drogi,

Sam nie pojmuję, jak w twe zajdę progi;

I wchodząc sobie zadaję pytanie;

Co tu mię wiodło? przyjaźń czy kochanie?

 

Dla twego zdrowia życia bym nie skąpił,

Po twą spokojność do piekieł bym zstąpił;

Choć śmiałej żądzy nie ma w sercu mojem,

Bym był dla ciebie zdrowiem i pokojem.

I znowu sobie powtarzam pytanie:

Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?

 

Kiedy położysz rękę na me dłonie,

Luba mię jakaś spokojność owionie,

Zda się, że lekkim snem zakończę życie;

Lecz mnie przebudza żywsze serca bicie,

Które mi głośno zadaje pytanie:

Czy to jest przyjaźń? czyli też kochanie?

 

Kiedym dla ciebie tę piosenkę składał,

Wieszczy duch mymi ustami nie władał;

Pełen zdziwienia, sam się nie postrzegłem,

Skąd wziąłem myśli, jak na rymy wbiegłem;

I zapisałem na końcu pytanie:

Co mię natchnęło? przyjaźń czy kochanie?”

 

 

Hmmm… chyba sama lepiej swoich myśli nie mogę wyrazić…

 

Wczoraj wieczorem dostałam od Niego sms-a, napisał w nim że przesyła mi uśmiech na odległość, żebym się popatrzyła na księżyc i o Nim pomyślała… Takie to proste, dziecinne, naiwne, ale za to jakie piękne… Też się uśmiechnęłam do Niego…przez łzy…

”Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?”… hmmm… przyjaźń. W tych okolicznościach na nic więcej nie mogę liczyć, a i tak mam za co dziękować Panu Bogu, bo to AŻ  PRZYJAŹŃ, nie „tylko”…

 

kasjopeja : :